We śnie jestem w domu mojej Babci z moją rodziną. Z oddali zbliża się coś groźnego.To jakby wyładowania elektryczne, które przeskakują z jednej rośliny na drugą niszcząc je doszczętnie. Widzę jak to coś zbliża się do domu mojej Babci. Widzę jak rośliny zostają spalone w przeciągu kilku sekund, a te "pioruny" przeskakują dalej na kolejne rośliny. Mijają dom Babci, z którym nic się nie dzieje, ale przez okno widzę studnię, w której woda zaczyna bulgotać i wyglądem przypomina rozgrzaną do czerwoności lawę. Uświadamiam sobie, że wszystko pod ziemią jest tak rozgrzane, że nawet woda się gotuje.
Babcia w tym czasie pierze w pralce pranie i krzyczę do niej, żeby ją szybko wyłączyła, bo woda, którą pralka pobiera jest tak gorąca, że ją rozsadzi. Poza tym te przeskoki elektryczności mogą dostać się do pralki i może się od niej zapalić dom. Nie możemy wyłączyć normalnie pralki przyciskiem i dopiero pomaga wyrywanie kabla z gniazdka.
Patrzę na góry i widzę w oddali jak ludzie karczują las by wyładowania elektryczne nie przeskakiwały dalej i nie niszczyły roślinności. Nie wiem czy im się udaje.
Wiem, że ten sen przed czymś mnie ostrzega. Sny, w których pojawiał się dotychczas dom mojej Babci i naturalne katastrofy z nim związane zapowiadały jakieś nieszczęście lub konflikty. Tak było ze snem o trzęsieniu ziemi, w którym ucierpiał dom Babci, powtarzał się kilkakrotnie, a potem umarł mój Dziadek. Po jego śmierci w snach widziałam dom zalewany przez powódź. Moja Babcia nie potrafiła sobie wtedy poradzić ze śmiercią Dziadka, miała żal do Cioci, z którą mieszka i ją winiła za śmierć Dziadka, przez to dochodziło do częstych kłótni między nimi. Ostatnio wszystko się uspokoiło, jakby czas zabliźnił rany. Dom Babci też mi się nie śnił aż do teraz. Mam nadzieję, że mojej Babci nic nie grozi. Ostatecznie w tym śnie dom nie ucierpiał, a "pioruny" ze snu powędrowały dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz