niedziela, 29 maja 2011

Helikopter

Z piątku na sobotę miałam bardzo wyraźny sen, który zaczął się od tego, że stoję przed lustrem z moim mężem i nie widzę swojego odbicia. Mówię do męża o tym, a on potwierdza i wtedy uzmysławiam sobie, że jestem we śnie. Przenoszę się w odległą przeszłość, jestem w jakimś domu i uciekam przed obcymi mi osobami, ale będąc świadomą w śnie udaje mi się sprawić by te osoby znikały z mojego otoczenia, pamiętam jak jeden chłopak mnie goni a ja myślę sobie niech poleci mu krew z nosa i tak się dzieje, on łapie się za nos i mogę swobodnie przed nim uciec. Dawno nie miałam świadomego snu, więc ciężko mi w nim utrzymać świadomość, dlatego w dalszej części nie mam już kontroli nad tym co się dzieje. Wchodzę do olbrzymiego salonu w tym domu i mam w rękach jakiś przedmiot, wokół mnie jest dużo ludzi, trwa chyba jakieś przyjęcie. Przyciskam ten przedmiot i próbuję zapalić światełko. Jest przy mnie bardzo wysoki dobrze zbudowany mężczyzna o blond włosach, który mnie w tym wspiera. Światełko się zapala i wtedy odkrywam, że mam w rękach mały helikopter. Chcę go uruchomić tak by odleciał. Wszyscy wokół są zaskoczeni, gdyż znajduję się w czasach gdy nie było jeszcze samolotów. Po strojach wnioskuję, że to XVIII-XIX wiek. Stoję w drzwiach salonu, które prowadzą do ogrodu, naciskam przycisk na helikopterze, silnik zaczyna pracować, ale śmigło nie obraca się, w końcu przycisk mnie parzy i muszę puścić helikopter z rąk. Wychodzę do ogrodu. Jakaś kobieta mówi mi, że źle naciskałam przycisk dlatego helikopter nie wystartował, a rosły mężczyzna twierdzi, że dobrze mi szło i następnym razem uda mi się na pewno, bo i tak dużo osiągnęłam zapalając światełko i uruchamiając przyciskiem silnik. Czuję się tak jakbym zrobiła coś czego nie potrafiłby nikt inny. Ten wysoki mężczyzna jest we śnie moim mężem, ma poważanie wśród osób zgromadzonych na przyjęciu, jestem z niego dumna i czuję jego wsparcie. Teraz myślę, że to był mój opiekun duchowy, który ostatnio coraz częściej pojawia się w moich snach. Gdy tak stoję w ogrodzie widzę jak inne osoby puszczają latawce, ale one nie lecą wysoko, lecz bardzo nisko tak, że uderzają w ludzi, muszę uważać, żeby nie dostać takim latawcem. Na tym sen się kończy.

3 komentarze:

  1. Ciekawy sen. Myślę, że helikopter to metafora czegoś co chcesz osiągnąć w życiu. Bardzo Ci na tym zależy, to coś ma sprawić, że wzbudzisz w innych zachwyt, podziw i w końcu będziesz zauważalna. Musisz jednak uważać, bo nie ma nic na szybko i tak jak we śnie, tak w życiu możesz się z pośpiechu sparzyć. Coś robisz źle (złe naciskanie przycisku) i dlatego na razie to co chcesz osiągnąć jakoś nie udaje się.
    Kluczowym zdaniem w tym śnie jest: "dobrze mi szło i następnym razem uda mi się na pewno, bo i tak dużo osiągnęłam zapalając światełko i uruchamiając przyciskiem silnik" - jesteś na dobrej drodze do osiągnięcia sukcesu i dojścia do upragnionego celu, następnym razem już będziesz wiedzieć co robisz źle i zrobisz to dobrze, bo i tak już sporo osiągnęłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz całkowitą rację, wszystko pokrywa się z tym co ostatnio przeżywam w pracy, w której próbuje coś osiągnąć, ale nie wychodzi mi tak jak bym chciała. Wiem, że jest w tym też moja wina i muszę pewne rzeczy zmienić. Dziękuję Ci bardzo za interpretację.

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę bardzo :) Mówiłam , że interpretacje czyichś snów wychodzą mi dużo lepiej niż swoich...:)

    OdpowiedzUsuń