Są takie sny, które stają się dla nas drogowskazem. Ich wyjątkowość sprawia, że zapamiętujemy je na całe życie. Tak było z moim snem sprzed dwóch lat, w którym spotkałam papieża Jana Pawła II i który przyśnił mi się dokładnie cztery lata po jego śmierci. Papież poprosił mnie bym przeprowadziła go przez wszystkie pokoje mojego domu, od pierwszego aż do ostatniego. Był ze mną też mój mąż. Szliśmy z papieżem przez pokoje szczęśliwi, że spotkał nas taki zaszczyt. Papież był pełen ciepła dla nas i był mi bardzo bliski. W ostatnim pokoju pokazał mi tablicę na której widniała data październik 2001 roku. Gdy chciałam odczytać dokładnie dzień cyfry zamazywały się jakby data zmieniała się. Po przebudzeniu sprawdziłam datę i okazało się, że od 2001 roku w październiku w niedzielę poprzedzającą 16 października (datę wyboru Karola Wojtyły na papieża) obchodzony jest Dzień Papieski. Papież w moim śnie zwrócił mi na to uwagę, jego towarzystwo w podróży przez pokoje domu to jakby podróż przez moje życie. Papież chciał mi pokazać, że jest przy mnie zawsze i mimo jego śmierci fizycznej mogę liczyć na jego wstawiennictwo. Ta data nabrała dla mnie nowego wymiaru po niedzielnej beatyfikacji papieża i ogłoszeniu 22 października dniem wspominania błogosławionego.
Z papieżem wiąże się jeszcze jedno mistyczne przeżycie, którego doświadczyłam. W niedzielę dzień po śmierci papieża na spacerze znalazłam drewniany różaniec. Leżał na kamienistej drodze ledwo zauważalny, ale ja dostrzegłam go natychmiast. Wiedziałam, że jest to znak od papieża, abym modliła się częściej. Jak się potem okazało był to też dla mnie pewnego rodzaju talizman, który pomógł mi przebrnąć przez trudny dla mnie czas, gdy moja wiara w miłość i uczciwość człowieka została wystawiona na próbę. Najciekawsze jest to, że po kilku latach gdy na nowo rozkwitła we mnie miłość różaniec zniknął, może go zgubiłam a ktoś w potrzebie różaniec odnalazł...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz