Wybieram się z kuzynką do USA. Idziemy na lotnisko. Kuzynka uświadamia mnie, że nasz pobyt w Stanach będzie trwał 40 dni. Nie podoba mi się to. Wchodzimy na teren lotniska. Boję się lotu. Lotnisko jest niewielkie i dosyć obskurne. Schodzimy schodami w dół jakby do podziemi. Na schody wbiega zdyszana moja Mama, bardzo się śpieszyła by zdążyć się ze mną pożegnać przed odlotem.
Ja jestem coraz bardziej przerażona. W głowie rodzą mi się wizje turbulencji i tego, że na pewno coś się stanie w trakcie lotu. Wchodzę na salę, gdzie czekają pasażerowie samolotu. Spoglądam na tych ludzi, utkwiła mi twarz jednej z kobiet, która spokojnie oczekuje na lot, a ja myślę intensywnie o tym, że wszyscy zginiemy. Nie chcę wsiadać do tego samolotu, bardzo nie chcę...
Budzę się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz