wtorek, 15 marca 2011

Ukrywanie prawdy

Od kilku dni pojawia się w moich snach nowy motyw dotyczący ukrywania prawdy.
Sen z nocy 12/13 marca:
Jestem w obcym mi kraju i chcę skorzystać z publicznej toalety. Wchodzę do budynku, gdzie znajduje się mnóstwo toalet i jest tam sporo ludzi. Szukam wolnej toalety, w środku jest brudno, drzwi się nie domykają. Rozglądam się po wnętrzu toalety i uświadamiam sobie, że to była kiedyś cela więzienna. Cały budynek był więzieniem i został przerobiony na toalety. Cele są maleńkie, okienka podłużne bez szyb, oglądam przez nie okolice gdzie nie ma żadnych innych domów tylko pola i las. Ściany nie mają wcale tynku, widać gołe cegły. W toalecie - celi jest przeraźliwie duszno, nie można tam wytrzymać, myślę sobie jak więźniowie tam mogli przebywać cały czas, odnoszę wrażenie, że to było więzienie, o którym nikt nie wiedział i panowały tam spartańskie warunki, aby to ukryć przerobiono je potem na publiczne toalety.

Sen z nocy 14/15 marca:
Spotykam się w jakiejś piwnicy z moim dawnym partnerem. Mówi mi, że ma dla mnie propozycję lukratywnego biznesu. Pokazuje mi jakiś przedmiot sięgający mu do ramion, wygląda jakby był zrobiony w wikliny. Tłumaczy mi, że biznes dotyczy sprzedaży tego przedmiotu, który z zewnątrz wykonany jest z bardzo drogiego drzewa sprowadzanego z zagranicy, wyglądem przypomina bambus, a środek tego przedmiotu skonstruowany jest ze zwykłego najtańszego polskiego drzewa. Znajomy przy mnie rozbiera ten przedmiot i pokazuje jak to wygląda, świadomie oszukuje ludzi i chce na tym zbić interes. Nie podoba mi się ta propozycja. Sięgam do kieszeni kurtki i znajduję tam kartkę z tytułami czterech filmów. To filmy, które we śnie oglądałam kiedyś ze znajomym. W rzeczywistości tak nie było, gdyż pamiętam tytuł  jednego z tych filmów i na pewno z nim nie oglądałam. To film "Labirynt fauna".
Wychodzę z piwnicy na ulicę i znajduję się nagle w środku zamieszek. Ludzie rzucają w jednym kierunku czym popadnie. Dzieje się to na placu w centrum miasta, w którym mieszkam. W środku tego tłumu stoi mój samochód i próbujemy się z mężem do niego dostać, ale nie możemy przebić się przez tłum i boimy się, że od kogoś jeszcze oberwiemy czymś. Jedynym wyjściem jest unieść się do góry, oboje z mężem zaczynamy się unosić nad ziemię jak balony z helem. Czuję lekkość, widzimy kulę ziemską z góry, ale jesteśmy już tak wysoko gdzie nie ma aż tak dużo powietrza i zaczynamy tracić wysokość, jakby hel w nas się rozprężał i spadamy, ale potem po osiągnięciu odpowiedniego pułapu znowu swobodnie unosimy się nad ziemią.

1 komentarz:

  1. Mam cały czas wrażenie, że większość ludzi połyka właśnie gorzką pigułkę kłamstwa, wystarczy zobaczyć co się dzieje na świecie. Jak w filmie, w którym tej zaczarowanej krainie skonstruowanej na marzeniu dziecka grozi zagłada.

    OdpowiedzUsuń