Wczoraj dużo myślałam o tym co przytrafiło się mojej Babci w szpitalu. Świadkiem był mój Tata, który cały czas czuwał przy jej łóżku. Z Babcią było już bardzo źle, była na wpół świadoma, majaczyła, nie mogła się nawet podnieść, otrzymała nawet od księdza ostatnie namaszczenie. Lekarze twierdzili, że stan jest beznadziejny i należy spodziewać się najgorszego. Do sali, w której leżała przywieźli bardzo chorą starszą panią. Widać było, że cierpi, pielęgniarka przyniosła lekarstwa, które strąciła ręką. W pewnym momencie Tata patrzy a moja Babcia podnosi się i siada bez podpierania na łóżku pełna energii na twarzy ma rumieńce. Wtedy też przychodzi do sali lekarz i stwierdza zgon tej starszej pani, którą przywieźli na salę. Od tej chwili stan Babci się poprawia, wraca powoli do świata żywych, zaczyna kontaktować, za kilka dni wypisują ją ze szpitala. Myślę, że ta pani umierając przekazała mojej Babci swoją energię życia, jej ostatnie tchnienie uwolniło jakąś niewidzialną energię, która poprawiła stan zdrowia mojej Babci. To niebywałe, ale prawdziwe, a naocznym świadkiem jest mój Tata.
Minionej nocy kładłam się spać myśląc o otaczającej nas energii, o tym jak niewiele jeszcze wiemy o tym co dzieje się na tej subtelnej niewidzialnej płaszczyźnie otaczającego nas świata.
W nocy miałam sen, że znajduję się w jakimś mieszkaniu w otoczeniu nieznanych mi osób, jedna z nich próbowała zbliżyć się do mnie w tym sensie jakby chciała odebrać mi trochę mojej energii życiowej. Czułam, że ta osoba jest tzw. wampirem energetycznym. Nie pamiętam dokładnie co się działo, ale czułam się przy tej osobie źle, ona zbliżała się do mnie coraz bardziej fizycznie i psychicznie. Potem weszłam do pokoju, gdzie siedział młody mężczyzna, teraz wiem, że to był mój opiekun duchowy. Usiadłam obok niego, a on położył na mojej głowie swoje ręce i poczułam jak przekazuje mi swoją energię. To było niesamowite, poczułam wibracje w głowie, a potem ogarnęło mnie cudowne uczucie zjednoczenia z moim opiekunem, poczułam w sobie spokój i harmonię. W nocy obudziłam się i pomyślałam, że to był ważny sen i muszę go zapamiętać. Rano wstawałam pełna optymizmu, nie mogłam sobie na początku przypomnieć snu, ale potem wróciła mi pamięć. To zdarzenie ze snu było tak wyraźne i realne, wciąż czuję obecność mojego opiekuna, myślę, że chciał mi w ten sposób przekazać, że jest zawsze blisko mnie i pomaga mi, choć czasem wydaje mi się, że jestem zdana tylko na siebie.
Pięknie, ciekawe co babcia mogła by powiedzieć na temat swojego uzdrowienia...Jeżeli chodzi o sen warto zwrócić uwagę na osoby, które faktycznie są wokół nas i samo spojrzenie z ich strony a czasami sama myśl pozwala nam się lepiej czuć. Jeśli Boga mamy w sercu to mamy się czym podzielić.
OdpowiedzUsuńdlatego szukam mistrzów.
OdpowiedzUsuńwłaśnie takiego mentora, ale w totalnie rzeczywistym świecie, kogoś, kto mnie nauczy jak być najpełniejszą wersją Siebie ;)
masz rację, mamy do czynienia z głębią, ezoteryką i emocjami, których żaden racjonalista nie wyjaśni w sposób satysfakcjonujący.